sobota, 4 grudnia 2010

W krainie snu

Sobotnie poranki dla większości to okres błogiego szaleństwa i dłuuuuuugiego snu. Ale część wstaje do pracy, nie może spać lub po prostu nie chce dłużej leżeć i nicnierobić. Ja na dobrą sprawę jestem w każdej z tych grup. Dlatego jak zdarzyło mi się przysnąć po południu to doświadczyłem czegoś niezwykłego. Zobaczyłem sen tak rzeczywistym jakby naprawdę istniał! Nie ma w tym za dużo mistycyzmu, sporo brakuje do objawienia, ale chyba poważnie sie nad tym zastanowię. Mój sen dotyczył wszystkich z którymi mam jakikolwiek kontakt (tak mi się wydaje). Stojąc na pustyni z twarzą zwróconą do Słonca szeptałem cicho słowa. Wiatr porywał je i unosił w przestworza. Ale kiedy szept się urwał, przede mną ukazał się widok niezwykły. Aleja krzewów z których każdy zakwitał kwieciem tak cudnym, że wzrok trudno oderwać było. Kwiaty te jednak były niezwykłe. Każdy krzew i kwiat zdawał sie życ własnym życiem i... szeptał. Szeptał głosem mi znanym, ale jednocześnie nieodgadnionym. Urywki słów rzadko układały się w sensowne zdania. A kilka słów które zapamiętałem nim się obudziłem brzmiały: ...doliną....zimowa zawierucha...ognik....bez twarzy...nieś...życie...myśl. To bardzo dziwny sen.

Śniącym. By sen sprawiał, że mają o czym rozmyślać, by ich życie było barwniejsze.

Wątek muzyczny na dziś: http://www.youtube.com/watch?v=oMCbtyBdZZ4

Zgubiłem sie w mroku, a ty niosłeś światło
Było mi zimno, a ty dałeś mi ogień...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz